Kilkudniowe warsztaty bluesowe miały swój finał w piątek wieczorem. Każdy kto przyszedł na rynek, mógł za darmo posłuchać wybitnych muzyków. Centrum miasta rozbrzmiało w rytmach jazzu, bluesa i soulu.
Koncert otworzyli uczestnicy warsztatów pokazem tego, czego nauczyli się w ciągu ostatnich dni na lekcjach z profesjonalnymi muzykami. Było ich na tyle dużo, że musieli się zmieniać przy instrumentach. Każdy z nich zaprezentował się jednak na scenie dokładając cząstkę siebie do koncertu. Następnie na rozgrzaną przez poprzedników scenę weszli profesjonaliści: Grzegorz Kapołka, Bohdan Lizoń, Adam Buczek i Dariusz Ziółek. Odegrali w pięknym stylu m.in. utwór Miles'a Davis'a – „Jam Session”. Ten pokaz nie trwał długo, ale był pełny energii za sprawą m.in. świetnych solówek każdego z nich. Wszystkiemu przyglądał się z boku Mike Russell, który nie krył zadowolenia z tego supportu. Ten wybitny amerykański muzyk istnieje na światowej scenie bluesa już od pół wieku. Grał koncerty w niemal wszystkich zakątkach świata i współpracował z wszystkimi gwiazdami bluesa na największych scenach. W piątek wystąpił na naszym rynku z zespołem Zbigniewa Lewandowskiego „Levandek All Stars Blues Band”, w skład którego wchodzą także Andrzej Russek i Piotr Wrombel. Rozmawiałem z Bohdanem Lizoniem, organizatorem warsztatów. Był bardzo zadowolony z całego koncertu i faktu, że tegoroczne warsztaty były kontynuacją tego przedsięwzięcia z przed roku. Chwalił wszystkich artystów oraz dźwiękowców i akustyków. Największym sukcesem było jego zdaniem jednak to co udało się uzyskać w wyniku współpracy z uczestnikami warsztatów. Wszyscy ciężko pracowali przez cały tydzień. Piątkowy występ był sukcesem zarówno uczniów jak i nauczycieli.
Poziom całego koncertu był na prawdę bardzo wysoki. Niestety, nieproporcjonalny do frekwencji publiczności... Oprócz garstki melomanów przyszło kilka przypadkowych osób. To przykre ale nie spodziewamy się, że w ogóle ktoś przyjdzie - powiedział jeden z organizatorów, gdy podczas przygotowań zapytałem go dlaczego scena i teren wydzielony dla publiczności są takie małe. Siemianowiczanie od prawdziwej, żywej muzyki wolą pop i biesiadę. Wystarczy sięgnąć pamięcią do czerwcowego koncertu In-Grid, na który przybyły tłumy. Te statystyki są bardzo martwiące, ale cieszę się, że w ogóle ktoś organizuje takie rzeczy jak warsztaty bluesowe. Wierze, że zawsze znajdzie się ktoś kto z chęcią przyjdzie na taki koncert. Miejmy nadzieję, że doczekamy się kolejnej odsłony już za rok.
Informacje podano za zgodą redakcji "Życie Miast"
http://www.mediana.nazwa.pl/index.php?o ... inputforum