Od czego tu zacząć? Może od razu na wstępie się przyznam, że nie jestem fanką solowych dokonań Petera Framptona. Nie wynika to z jakiejś niechęci do tego muzyka, po prostu nie przepadam za soft rockiem jako takim (edit: dzisiaj zajrzałam na allmusic i się okazało, że w przypadku Framtona, to nie soft rock, tylko arena rock. Pardon, wyszłam na ignorantkę, wygląda na to, że sama nie wiem czego nie lubię
) , większość muzyki jaką słyszałam oscyluje w okół takiego grania, co skutecznie mnie powstrzymuje przed zakupem jego płyt, nie podoba mi się również "talk box" (nie wiem jaki jest odpowiednik po polsku), którego Peter często używa.
Zdecydowanie wolę go w takim instrumentalnym wydaniu, jak na albumie "Fingerprints":
Peter ma ciekawy styl gry, liryczny, dość mocno osadzony w muzyce jazzowej. Jego wielkim idolem jest Django Reinhardt. Myślę, że tym wyróżnia się od wielu muzyków rockowych (blues-rockowych) swojej generacji.
Kurcze, no jak tutaj znów nie napisać o Humble Pie?
Peter dobrze się sprawdził jako "przeciwwaga" dla brudnego, cięższego, bluesowego stylu gry Steve'a. Inspirując się wzajemnie, tworzyli ciekawą mieszankę muzyki rockowej, folkowej, popowej, bluesa, hard rocka, country i R&B.
Peter popełnił parę pomyłek w swojej karierze (to też są jego słowa, a nie tylko moja krytyka). Pozwolił aby wykreowany wizerunek wokół jego osoby (po wydaniu "Frampton comes alive") przysłonił jego umiejętności gry na gitarze itd. - w skrócie przez wielu zaczął być traktowany jako ten chłopak o "anielskiej buzi" (<= pozdrawiam Koro
) , niż jako utalentowany gitarzysta. Niefortunny udział w ekranizacji "Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" też mocno mu zaszkodził i chociaż grał z takimi sławami jak George Harrison czy David Bowie, a na jego solowej płycie "Fingerprints" wzięli udział Charlie Watts, Bill Wyman, muzycy z Pearl Jam , jak również Warren Haynes, to jednak wizerunek z drugiej połowy lat 70-tych ciągle na nim "ciąży".
Wracając do tematu nowej płyty. Po wysłuchaniu sampli, stwierdzam po raz kolejny, ze solowy Frampton to nie moje klimaty, zamieszczone fragmenty sugerują, że to raczej solidny materiał, tylko do mnie taki typ muzyki za bardzo nie przemawia.