A puzon (czyli Piotrek) też przyszedł! Spotkaliśmy się pod klubem. Jak widać zaskoczenie nie ominęło nikogo - Andrzej też przydreptał z gitarą. Bardzo fajnie wyglądał na tle tych wszystkich łyso-czapkowych smarkaczy
. Dobrze, że chociaż pieca ze sobą nie taszczył, to by dopiero były jaja.... Ja przynajmniej graty zostawiłem w aucie, to nie wyglądałem aż tak zabawnie.
A swoją drogą, to zawsze mnie smutek ogarnia, kiedy porównuję ilość osób przychodzących na koncerty muzyczne (jakiekolwiek - byle to była muzyka) z tymi tłumami, które walą drzwiami i oknami na ten bezmyślny łomot. Niby się już przyzwyczaiłem, ale zawsze mam gorzkie przemyślenia. Wiem, że blues to muzyka dość niszowa, nie oczekuję, że wszyscy to polubią (tej ekipy, którą wczoraj widziałem w Platformie nawet bym nie chciał oglądać) - ale takie dysproporcje.... Ale to już tak jest. Parę lat temu, będąc nad morzem, zrobiliśmy sobie z żoną wypad na 1 dzień do Międzyzdrojów. I okazało się, że w Domu Kultury tego akurat dnia wystąpi z modramem Emilian Kamiński. Nie przepadamy za nim nadmiernie, ale nie można zaprzeczyć, że to dobry aktor, a o tym akurat monodramie słyszeliśmy wiele dobrego. Więc się bardzo ucieszyliśmy, od razu kupiliśmy bilety na popołudnie. Jakież było nasze zdumienie, kiedy przyszliśmy przed 17-tą na przedstawienie, a pani z Domu Kultury, czerwona ze wstydu, przepraszała wszystkie SIEDEM OSÓB, które przyszły, że bardzo jej przykro, ale spektakl jest odwołany, bo nie uzbierało się 10 chętnych, a to minimalna ilość, żeby się odbył... Czujecie to???? Międzyzdroje w środku lata, tłumy takie, że szpilki nie wetkniesz i nie znalazło się 10 osób... W tym samym czasie na koncercie Ich Troje amfiteatr wypełniony po brzegi i jeszcze ze trzy razy tyle luda na zewnątrz oblepiające ogrodzenie.... Przykre!