Siedzę sobie na zasłużonym urlopie i dlatego mam czas posłuchać nowości jakie w ostatnich miesiącach trafiły w moje ręce. I tak :
Vargas Blues Band - Mojo Proteccion
Kolejna płyta w dorobku hiszpańskiego mistrza gitary. Jego dyskografię znam raczej wyrywkowo stąd trudno porównać mi ten krążek do innych ale ten to nie jest zbyt udane dzieło. Otwierający płytę utwór jest całkiem
zachęcającym klasycznym gitarowym blues-rockowcem ale dalej to już tylko gorzej i nudniej. Chyba miał powstać nowoczesny blues-rock z dodatkiem współczesnych środków wyrazu artystycznego a wyszło coś mało stylowego i jak dla mnie ciężkiego do słuchania. Sporo tu takiego plastikowego brzmienia lub nieznośnego "nowoczesnego" hałasu tak jak w utworze tytułowym. Jeżeli taki ma być nowoczesny blues-rock to ja dziękuję ale nie. Tym bardziej jestem zawiedziony gdyż oglądany jakiś czas temu na video koncert Vargas Blues Band narobił mi smaku na inne produkcje Javiera. Moja ocena : 5/10
Ana Popovic - Blind For Love
Obserwuję jej karierę raczej z powodów pozamerytorycznych. Jest ona jednym z nielicznych gości jacy grali na "Jesieni z Bluesem" a którzy "coś" znaczą na ogólnoświatowej scenie. Oczywiście bez przesady Ana nie jest jakąś super gwiazdą ale regularnie wydaje płyty (ta jest czwartym studyjnym krążkiem), koncertuje po całym świecie. Płyta dość podobna do poprzednich. Sporo tu różnych stylów muzycznych. Jest i blues, jazz, rock, gospel i funkowe rytmy. Jest też fajny, w sam raz na singlowy przebój utwór "Putting Out The Apb". Ana to całkiem niezła gitarzystka i to na tej płycie słychać. Jest też jedno ale. Słuchając jej nagrań a zwłaszcza tych koncertowych lub wtedy gdy śpiewa jakieś trudniejsze jazzujące tematy mam wrażenie że wokalnie troszkę "czegoś" jej brakuje. Ogólnie fajna płytka. Moja ocena : 7/10
Damon Fowler - Sugar Shack
Jakoś wcześniej nie słyszałem nic o tym gościu. A szkoda bo płyta jest fantastyczna. Dużo gitarowego grania w różnych odcieniach i brzmieniach, doskonale zaśpiewana, świetnie wyprodukowana. Polecam. Moja ocena : 10/10
Davy Knowles & Back Door Slam - Coming Up For Air
Nazwa "Back Door Slam" pojawiła się po raz pierwszy w roku 2007 kiedy to zespół o takiej nazwie wydał bardzo ciekawy krążek "Roll Away". Zespół okrzyknięto nową nadzieją brytyjskiego blues-rocka i w istocie tak to wyglądało. Potem gdzieś pod koniec 2008 lub już w 2009 pojawił się
koncertowy "Live From Bonnaroo" i coś niedobrego zaczęło dziać się w
zespole. Efektem tego jest po pierwsze "wypchnięcie" nazwiska lidera przed nazwę grupy a po drugie, ważniejsze, wymiana pozostałych muzyków. Nie wiem jaki to wszystko miało wpływ na to co słyszymy na tym krążku bo i tak Dave Knowles był twórcą większości materiału z poprzedniej płyty. Nawiasem mówiąc gość ma lekko ponad dwadzieścia lat! Płyty jest wyborna! Zgrabne kompozycje, doskonale zagrana, nagrana i zaśpiewana. Raczej rockowa z mocnym bluesowym tłem. Słuchając kolejny już raz tego krążka przychodzi mi na myśl Joe Bonamassa. Stylistycznie i Joe i Davy Knowles & Back Door Slam
to bardzo podobne klimaty. Jednak wielki Joe może sie uczyć od młodziaków w jaki interesujący sposób można podejść do podobnej materii muzycznej. Jako ciekawostkę dodam że płytę wyprodukował Peter Frampton. Polecam. Moja ocena : 10/10
Onesko Bogert Ceo Project - Big Electric Cream Jam
Tytuł mówi prawie wszystko. Tribiute to Cream zagrany przez power-trio w składzie : Mike Onesko (Blindside Blues Band) na gitarze i wokalu, Tim Bogert (Vanilla Fudge, Cactus i Beck, Bogert & Appice) na basie i Emery Ceo (Blindside Blues Band) na bębnach. Duch zespołu Cream i tamtych szalonych lat na nowo wskrzeszony! Płyta fantastyczna!!! Stare kawałki Creamu brzmią niebywale. Płyta zawiera ich "tylko" 10 (a w zasadzie 11 po w ostatnim ukryto jeszcze jeden) a to znaczy że do zagrania zostało ich jeszcze sporo. Bo mam nadzieję że powstaną kolejne wydawnictwa tego muzycznego projektu. W przeciwnym wypadku będzie to zbrodnia przeciw ludzkości. Polecam. Moja ocena : 10/10
Watermelon Slim - Escape From The Chicken Coop
Mój ulubieniec wyciął niezły numer. Nagrał płytę w stylu country! W stolicy tego gatunku Nashille. Nie jestem miłośnikiem tego gatunku ale płyta jest całkiem, całkiem. Dzięki głosowi Watermelona Slima i jego gitary nie jest to takie zupełne i czyste country. Kiedy w utworze "You See Me Like I See You" wspomaga go jakiś śliczny, czyściutki jak źródlana woda żeński głos brzmi to jakby anioł śpiewał z diabłem w duecie. Polecam. Moja ocena : 9/10