Super ten wywiad ... ta historia ze skrzypcami i gitarze w parku. Dzięki StS nie znałem też polecam
. Nie mogę sobie odmówić wklejenia na zachętę fragmentu :
"
- Powiedział pan: zaczynałem jako amator. Nie ma pan wykształcenia muzycznego? Jest pan samoukiem?
- Nie mam. Trochę się uczyłem muzyki, ale w zasadzie jestem samoukiem. Jako mały chłopak chodziłem do szkoły muzycznej, jednak naukę gry na skrzypcach przerwałem po roku.
- Nie szło panu czy skrzypce pana nudziły?
- Szło! Za to mojego ojca nudziły skrzypce, bo sam pochodził z muzycznej rodziny, gdzie wszyscy grali na tym instrumencie, począwszy od moich pradziadków. Byłem, jak mi mówiono, wyjątkowo zdolny. Uczył mnie w szkole muzycznej profesor, który był uczniem mojego dziadka, więc jak bym mógł nie być zdolny! (śmiech). Ale jakoś straciłem zainteresowanie skrzypcami, a potem straciłem skrzypce, bo przyłożyłem nimi koledze, który strzelał do mnie z procy, i się rozleciały. Nie straciłem jednak zainteresowania muzyką. Gdy byłem starszy, poszedłem do szkoły na klarnet, potem grałem na kontrabasie. W końcu trafiłem na gitarę i zakochałem się w niej. Wtedy nie było jeszcze w szkole muzycznej klasy gitary. Kupiłem podręczniki gry i sam się uczyłem.
- Dlaczego wolał pan gitarę od skrzypiec i klarnetu?
- Gdy byłem chłopcem, to był bardzo modny instrument. Parkowy taki. Można było wszędzie chodzić z gitarą, a np. ze skrzypcami nie. I bardzo szybki, bo wystarczy nauczyć się paru akordów i można coś tam zagrać. Spotykaliśmy się na ławce w parku, śpiewaliśmy piosenki, a ja, z gitarą, byłem wtedy szalenie atrakcyjny."
http://muzyka.onet.pl/10174,1324150,wywiady.html
Tak sobie myślę czy ta piosenka o psie, Olku nie kryje się na LP pod tytułem : "O dziewczynie, psie i jabłku 02:18" . Autor i czas się zgadza pies i dziewczyna w tekście są , gorzej z jabłkiem
. Chyba, że był to pies ogrodnika