Na poprzedniej stronie zamiescilem kolejny fragment wspomnien Mitcha. Mitchell opowiada o wielkim uznaniu Jimiego dla Petera Greena. Mowi tez iz Green nigdy nie powiedzial ze przezyl szok po uslyszeniu Hendrixa. Przekopalem moja obszerna biblioteke, jednak ani w publikacjach na temat Hendrixa, ani w ksiazkach o Fleetwood Mac, nie znalazlem zadnej wzmianki dotyczacej relacji Hendrixa i Greena. Znalazl jednak co- nieco Zdzislaw Pajak. Oto fragment jego, jeszcze nieopublikowanej ksiazki o Jimim Hendrixie.
"W książce "Moje życie z Fleetwood Mac" Mick Fleetwood wspominał – W wolny wieczór poszliśmy do „The Scene”, najpopularniejszego wtedy klubu w Nowym Jorku. Przyszedł tam także Jimi Hendrix, wziął do rąk gitarę Petera i żeby grać na niej lewą ręką, obrócił ją, a potem zagrał. To było zupełnie niewiarygodne…. Nieco inaczej wspominał tamten wieczór, 11 listopada 1968, sam Peter Green - Zdarzyło się raz, że w czasie wizyty w klubie "The Scene" zagraliśmy z Jimim. Hendrix nie grał wtedy koncertu, sala była zupełnie pusta, on sam coś tam brzdąkał. Kiedy weszliśmy - ja, mój drugi gitarzysta Danny Kirwan i perkusista Mick Fleetwood, Jimi spytał, czy chciałbym do niego dołączyć na scenie. On sam nie był w zbyt dobrej formie, grał wiele niedobrych nut, niektóre obniżał, inne podwyższał. To było takie typowo jamowe granie. Grał dużo gorzej, niż wtedy gdy widziałem go po raz pierwszy, w początkowym okresie jego pobytu w Anglii. Myślę, że był mocno otumaniony, wyglądało to na heroinę albo coś podobnego. Lubiłem go i szanowałem jako człowieka. Pamiętam, że pozwolił mi dotknąć swoich włosów a na pożegnanie potrząsnął mocno moją ręką..."
Mysle ze wszyscy odwiedzajacy ten temat niecierpliwie czekaja na opowiesc Zdzicha.