autor: ANDRZEJ MATYSIK » czerwca 11, 2007, 3:33 pm
Tak, Marku. To bylo niezwykle spotkanie z Big Jay'em po latach. Rownie mocno pamietam tamten koncert z Los Angeles, ogladajac ktory nawet nie marzylem wtedy, ze bede mial kiedys mozlnosc byc na jego koncercie.
Mimo osiemdzisiatki na karku Big Jay tryskal witalnoscia i byl w doskonalej formie muzycznej. Koncert rozpoczal ... posrod publicznosci i na widowni szalal, jak tam na tym filmie, conajmniej z 10 minut. Widownia szalala! No, a potem jden wielki rhythm and bluesowy spektakl.
Wczorajszy dzien znowu dostarczyl wielu wrazen, ale final Bobby'ego Rusha byl jedyny w sobie!
Do spotkania w Polsce. Dzis wieczorem odlatujemy.
Andrzej Matysik