Od kilkunastu już lat, po zapoznaniu sie z biografiami różnych gigantów rocka, a także po wchłonięciu różnych z nimi wywiadów, głoszę pogląd, że wszystkie działania tych ludzi jako zorganizowanych grup, miały na celu finanse. Im większa sława tym większe pieniądze. Zresztą to całkiem naturalne, bo to przecież ludzie są, jak każdy z nas i mają swoje potrzeby...Ich potrzeby ciągle rosną...a za to trzeba wciąż płacić...Poza tym tych ludzi też ciągnie do grania, do koncertów...bo adrenalina itp. Cóż, czas gna i starzejemy się wszyscy.Oni dobijają już do 70-tki i nie potrzeba mędrca, aby wiedzieć, że kondycja w tym wieku jest gorsza niż u młodych osób. Oni zaś, najlepiej wiedzą ile sił i energii kosztują koncerty. Pamiętać trzeba, że z kontraktów należy się wywiązywać, bo inaczej płaci się kary...a po co? Niektórym się już też nie chce wchodzić w ten szołbiznesowy młyn. Dlatego dochodzi nieraz do takich rozłamów w dinozaurowskich grupach. A fani? Fani się buntują i mają również swoją rację...ale co z tego skoro kasa jest górą? Mimo, że tak jest, przynajmniej ze względu na dokonania, dostarczanie przez wiele lat cudownych doznań duchowych, a przede wszystkim z sympatii nie nazwałbym nikogo z tych muzyków bandą dupków, dla których najważniejsza jest kasa.