Na onet jest taki oto artykuł! Dotyczy też Sebastiana!
żródło:
http://tomaszreich.blog.onet.pl/Kupicha ... 80101682,n
To mamy już za sobą najważniejszą premierę tego roku. Płyta Piotra Kupichy i jego kolegów „Feel 2” jest już w sklepach. W ciągu jednego dnia najnowszy album grupy pokrył się złotem. Ale czy słusznie?
Cokolwiek by nie napisać, to tego albumu nie wolno nikomu ignorować. Feel obok Piotra Rubika jest jednym z najmocniejszym zespołem na polskim rynku. Jeśli komuś się wydaje, że Feel się skończył, to jest w poważnym błędzie. Nowy krążek grupy z Katowic tylko potwierdza, że większość polskich artystów boi się ryzyka i woli grać sprawdzoną muzykę, którą znają ich fani. To w końcu oni kupują bilety i przychodzą na koncerty. Kupicha jest tego bardzo świadomy i trzyma się zasady, że lepiej zadowalać gusta osób sięgających po jego piosenki niż szukać nowych odbiorców. Najnowsza produkcja zespołu z pewnością nie wywinduje go na najwyższe miejsca list przebojów, ale też nie strąci ze szczytu, na który Feel ciężko pracował od Sopot Festiwalu w 2007 roku. To w końcu Kupicha i jego koledzy w ostatnich dwóch latach zebrali chyba wszystkie najważniejsze nagrody w branży muzycznej, poza Fryderykami, a kolejne piosenki grane są przez stacje radiowe. Zespól musi być tego świadomy, co tylko potwierdzają najnowsze nagrania. Trudno się więc spodziewać się, że nowe utwory czymś nas zaskoczą. Gitarowe brzmienie, specyficzny głos wokalisty i banalne teksty o niczym, to patent na popularność i przy okazji na przebój. A przecież ten sprawdzony mechanizm na melodyjny refren i wpadający w ucho tekst sprawdza się na całym świecie. Podobnie jest na tej płycie, choć melodyjność, to chyba ostania cecha, którą można przypisać nowej produkcji zespołu.
Kupicha podobnie, jak Piotr Rubik na ostatniej płycie, nie wnosi nic nowego do muzyki trzymając się tego, co już było, tyle, że w tej odsłonie wypada o wiele słabiej. Dlatego sprawny słuchacz może usłyszeć na najnowszym krążku piosenki podobne do wcześniejszych nagrań. Słuszne to nastawienie, bo przecież w czasach kryzysu nawet 10 tysięcy płyt sprzedać to nie lada wyczyn. Pytanie tylko czy musimy kupować albumy, które nie dość, że nie są specjalnie przebojowe, to i do tego nudne. A taka jest na pewno płyta Feela, przynajmniej po pierwszym odsłuchu.
Niestety, Kupicha oszukał fanów. Dziesięć nowych piosenek z drugiej płyty nie jest ani przebojowych, ani nawet nie wpada w ucho. Nie ma przeboju na miarę „Jest już ciemno”, czy „Jak Anioła głos”. .Nawet singiel promujący nową produkcję zespołu „Pokaż mi niebo” nie pretenduje do tego miana, choć mało wymagający słuchacz może się zadowolić pseudo rockową papką podaną w łatwy i przystępny sposób. Nowością na tej płycie jest piosenka zaśpiewana po angielsku. Czyżby Piotr Kupicha i jego koledzy marzyli o światowej karierze i niczym Doda zapragnęli podbić Zachód? Takiej możliwości nie można wykluczyć, bo przecież co drugi polski wokalista marzy o karierze za granicą, gdzie fani kupują płyty i płaca za bilety na koncerty.
Na tym jednak koniec.
Nawet piosenka „Tylko powiedz czego chcesz” nagrana w duecie z Sebastianem Riedlem, synem Ryszarda Riedla legendarnego lidera zespołu Dżem, nie usprawiedliwia słabości tej płyty. Wprost przeciwnie piosenka pokazuje, że wokalista Feela w przeciwieństwie do kolegi, z którym śpiewa na płycie, dysponuje tak naprawdę słabym głosikiem. Trochę szkoda Sebastiana, który ma kawał mocnego głosu, że nie może się przebić do szerszej publiczności, bo takich głosów w polskiej rozrywce jak na lekarstwo. Być może duet nagrany z Kupichą otworzy Riedlowi drzwi do kariery. Trzeba w to wierzyć.
Tym razem wybór gościa na płycie okazał się cenny, bo przecież o nijakiej Ilonie Węgrowskiej przyzwoitość nie pozwala tego napisać. Piosenkarka od pamiętnego duetu z Kupichą w piosence „Pokonać siebie” próbuje się bez skutku przebić do świadomości Polaków. Co tylko potwierdza, że nie zawsze się sprawdza patent na nagrywanie piosenek o niczym.
Trudno też stwierdzić, czy płyta „Feel 2” powtórzy swój sukces. Zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Brak przebojów i kopiowanie utartych patentów z poprzedniej płyty raczej tego nie wróży. Oczywiście powtarzanie tego, co już było może przynosić nadal profity, a zespól tym samym będzie odcinał kupony od własnej popularności. Pytanie tylko, co będzie przy nagrywaniu trzeciego albumu. Obawiam się, że powtórki jeszcze słabszej kopii nie zdzierżą nawet najbardziej wytrwali fani Kupichy i jego kolegów. Choć z pewnością to oni zacierają ręce i czekają na kolejne przeboje, które tak czy inaczej po kilkuset odsłuchach w radio skazane są na sukces.
*Dziękuję Onet.pl za kolejne wyróżnienie mojej recenzji:
Tomasz G. Reich