sprowokowana poniekąd tą zakładką sięgnęłam po "Freebirds" znowu. Pech chciał, że otworzyłam na takim oto fragmencie:
>>Mimo, że Skynyrd wciąż cieszą się niezwykłą popularnością, coraz więcej fanów odrzuca istnienie obecnego zespołu, pozostając niezwykle lojalnymi składowi sprzed 20 października 1977 roku. Wierzą oni, że bez założyciela Ronniego VanZanta, Lynyrd Skynyrd nie ma prawa bycia. "istnieje wiele przyczyn, dla których tylko pierwotny skład grupy to prawdziwy i jedyny Lynyrd Skynyrd" - mówią fani [...]. "
Jednakże powody te nie mówią nic osobom, które nie dbają o prawdę, honor, godnośc, lojalnośc czy przyjaźń. Ludzie, którzy znają znaczenie tych słów i którzy świadomi są historii członków zespołu, zgadzają się z jednym, prostym faktem: powodem, dla którego Skynyrd sprzed roku 1978 to jedyny, prawdziwy Skynyrd, jest Ronnie VanZant"
Wraz z odejściem Allena Collinsa w 1990 roku, wiele zgadzających się z ta tezą, choc niechętnych do radykalnych posunięc osób przyznało wreszcie, że Skynyrd bez Ronniego i Allena (teraz również bez Leona Wilkesona) to nie Skynyrd, a raczej zespół próbujący wzbogaci się na przeszłej chwale legendy.<<
I ja, niestety z powyższymi twierdzeniami się zgadzam. A dowód tego jak czysty, prostolinijny i szczery zespół był kiedyś jest na youtube
http://www.youtube.com/watch?v=CkTQUtx818w&feature=fvw
niestety trochę przycięty
nietrudno nie tylko usłyszec ale i zobaczyc różnice
Patrząc na ten dzisiejszy, przypadkowy jak to napisał Paweł skład, nie sposób niezauważyc pewnych "popisówek", sztucznych zachowań muzyków co było całkiem obce nieżyjącemu już trzonowi zespołu. Wspominam tylko o image'u bo przecież wszystkim wiadomo, że absolutnie nikt nie zagra tak jak Allen. A może zagra. . . może tylko ja za bardzo pokochałam tego wariata i jestem wierna jemu niemal fanatycznie . . .