autor: RafałS » września 3, 2010, 12:39 pm
Kim Simmonds to wciąż świetny gitarzysta. Kupiłem jedną z ostatnich płyt Savoy Brown - Steel i słuchałem z przyjemnością, mimo, że lider sam śpiewa. To co mi się tak podoba u obecnego Savoy Brown i na płytach podobnych "emeryckich" kapel to własne brzmienie, silny feeling, więcej luzu i przestrzeni, mniej hałasu, często też większa dbałość o kompozycje, staranniej grane i bardziej melodyjne solówki. Trochę inne podejście do muzykowania niż u młodszych bluesrockowców. Masa młodych grajków dużo przebiera palcami a tak naprawdę nie umie zagrać porządnego dłuższego sola.
W te wakacje pożyczyłem od kumpla dwie płyty The Brew, sporo ich słuchałem i powiem tak: oddam dziesięciu Berwicków za jednego Simmondsa. Stara gwardia ma coś, co jest niepodrabialne.
Dobrym kryeterium oceny wiarygodności "emeryckich" kapel jest to, czy nagrywają nowy materiał. Jeśli nie nagrywają i w przetasowanych składach tylko odgrzewają dla publiki przeboje sprzed lat, to rzeczywiście bieda. Ale bardzo często wcale tak nie jest.