Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem napisania czegoś o tej płycie. Czekałem z nadzieją, że może odezwie się kogoś godniejszy
.
Wydaje mi się , że jest to pozycja w dyskografii
Breakout, która od początku nie miała szczęścia, pechowa jakaś była
. Może to jedynie tylko moje subiektywne odczucie . Tuż przed nagraniem płyty
70a rozstał się z zespołem Franciszek Walicki. Nagrywano ją w lutym 1970 roku, kiedy zespół był mocno na cenzurowanym w mediach, ze względów o których było już wyżej. Wydaniu płyty nie towarzyszyła prawie żadna promocja w mediach. Przynajmniej mnie trudno sobie taką przypomnieć. Sam dowiedziałem się o istnieniu nowej płyty w dorobku zespołu, zauważając ją pewnego dnia podczas odwiedzin w Księgarni Muzycznej … na półce stała „puszka” Breakout, oczywiście przenicowałem płytkie studenckie kieszenie i dokonałem zakupu owego trochę dla mnie wówczas „tajemniczego” winila. Kiedy jednak położyłem płytę na talerzu adapteru zorientowałem się, że Breakout poszli w swojej muzycznej wędrówce kilka kroków dalej. Była to dla mnie wówczas płyta trudniejsza w odbiorze niż, nieco jeszcze we fragmentach popowe, „Na drugim brzegu tęczy”.
Okładka płyty miała wymiar symboliczny – oto siedzą muzycy w do połowy otwartej puszce … wymowne !
Tył okładki płyty (niestety z wydanego w 2005 CD) Od lewej : J.Skrzek, J.Hajdasz, M.Kubasińska, T.Nalepa
Po drugie płyta , która była jedyną we wspólnym dorobku dwóch wielkich indywidualności, którzy odcisnęli mocne piętno na jej kształcie muzycznym Tadeusza Nalepy i Józefa Skrzeka. Odejściu tego drugiego z Breakoutu (1970 r.), ostatecznie zadecydowała ponoć kłótnia z perkusistą Józefem Hajdaszem o… mecz piłki nożnej Górnik Zabrze – Legia Warszawa oglądany w TV. Kto komu kibicował nietrudno się domyślić, chociaż to była erupcja narastającego już wcześniej braku akceptacji miedzy tymi muzykami
. Konflikt ten miał podłoże w wymiarze różnic w sferze muzycznej. Nie ma tego złego … Józef Skrzek po rozstaniu z Nalepą i jego zespołem założył SBB.
70a była również ostatnią wspólna produkcją Breakout i Włodzimierza Nahornego.
Co po latach pisał o niej periodyk Tylko Rock w 1997 roku : „Jeśli kogoś interesuje polski rock z lat siedemdziesiątych - koniecznie musi sięgnąć po te nagrania. Nie jest taka jak debiutancki longplay i nie tak stylowa jak "Blues", ale swój urok ma. I po latach słuch się ją ciekawie. Tadeusz Nalepa próbuje tu po swojemu zareagować na co ambitniejsze poczynania brytyjskiej czołówki (od Led Zeppelin po Jethro Tull), a sekunduje mu Józef Skrzek (jako pianista i basista). Mamy tu też następny - po "Na drugim brzegu tęczy" psychodeliczny breakoutowy kawałek: "Dziwny weekend"
Właśnie chyba kultowy wręcz dla polskiego bluesa album - BLUES przyćmił nieco wartość 70a … dopiero po 40 latach docenia się jakby bardziej jego znaczenie dla rozwoju polskiej muzyki. Znam osoby, które wręcz uważają ten nieco chyba niedowartościowany album, za najlepszy nagrany pod szyldem Breakout. O gustach nie należy dyskutować, ale ja również muszę przyznać, że po latach odkrywam na tej płycie niedostrzegalne dotąd smaczki.
Przedstawmy może zatem zawartość płyty
Breakout – 70a Muza (SXL-0603)
Strona 1
Skąd taki duży deszcz (T.Nalepa, B.Loebl)
Przemijanie (T.Nalepa, J.Grań)
Dziwny weekend" (T.Nalepa, J.Grań)
Taką drogę (T.Nalepa, B.Loebl)
Strona 2
Zapraszamy na corridę (T.Nalepa, B.Loebl)
Piękno (T.Nalepa, M.Gaszyński, B.Loebl)
Nie znasz jeszcze życia (T.Nalepa, J.Grań)
Przestroga (T.Nalepa, J.Grań, B.Loebl)
Skład :
Tadeusz Nalepa - śpiew, gitara
Józef Skrzek - gitara basowa, piano
Mira Kubasińska - śpiew
Józef Hajdasz – perkusja
Gościnnie :
Włodzimierz Nahorny – flet
Album "70A" jest pomostem między rockiem a białym, angielskim bluesem. Doskonałe, brttyjskie brzmienie, brak zdecydowanie słabych kompozycji, barwność stylistyczna. Bardzo dobrze gra nowy basista grupy, Józef Skrzek, grający także na pianinie. Używa on ciekawej barwy basu . W wysokiej formie jest też Józef Hajdasz, który na tej płycie gra nieco delikatniejszym brzmieniem. Pochwały należą się także Nalepie, jako gitarzyście.
Rozpoczynający album ponad 6-minutowy utwór "Skąd taki duży deszcz" jest rozbudowanym bluesem, ubarwionym przez Skrzeka grą na pianinie. Następny utwór, "Przemijanie", to doskonałe partia W. Nahornego i rozszalały Hajdasz na perkusji, rozbudowana forma, można powiedzieć, że to rock progresywny. Trzeci, najbardziej przebojowy numer albumu, "Dziwny weekend" jest odpowiedzią Nalepy na psychodelię. Świetny gitarowy riff, znakomita partia Skrzeka na basie i pianinie. Pierwszą stronę płyty kończy blues . "Taką drogę", w którym czuć wpływy Ten Years After. Drugą stronę krążka otwiera nieco słabsza, "piosenkowa", kompozycja tego albumu, nadal jednak niezła. Refren piosenki "Zapraszamy na corridę" jest całkiem ostry i kojarzy mi się z Vanilla Fudge czy wczesnym Deep Purple. Zaraz po nim jest "Piękno", jak sam tytuł mówi, najpiękniejszy numer na płycie. Prawie 8-minutowy, cudowny biały blues w stylistyce Ten Years After i Led Zeppelin. Po nim następuje "Nie znasz jeszcze życia", rockowy kawałek z partią fletu nasuwającą skojarzenia z Jethro Tull. Ostatni utwór "Przestroga" , odpowiednik "Wołanie przez Dunajec" z debiutu, nawiązuje do ludowych melodii, mieszając je z psychodeliczną manierą. Krótkie gitarowe solo kończące ten utwór jak pasuje do dokonań Hendrixa.
Teksty do piosenek, prawie po połowie, podzielili między siebie panowie Franciszek Walicki i Bogdan Loebl.
Na koniec opinia „ojca polskiego bluesa” Tadeusza Nalepy o 70a z roku 1991 zamieszczona w piśmie Tylko Rock : „Płyta nie jest do końca przemyślana. Sądzę też, że trzeba ją było trochę bardziej dopieścić, żeby była drapieżniejsza. Nahorny jest znakomity. Znakomity jest Skrzek. Już przestaje się mieścić w zespole Mira Kubasińska... Wyszło, tak jak wyszło….”
No i czy 70a nie jest płytą pechową skoro nawet ojciec się jej jakby wyrzeka ? Chyba był wobec swego „dziecka” jednak zbyt krytyczny ….
Jak plotka forumowa niesie 70a to jedna z ulubionych polskich płyt Ojca Dyrektora …. Ile w tym prawdy nie wiem