Gdzieś w nonsensopedii chyba przeczytałem, ze podstawowa cecha charakteryzująca bluesmana, to nieuzasadnione poczucie wyższości i przekonanie, że tylko on gra z uczuciem.
Wyjątkowo trafne, myślę.
A co, do innych gatunków nie potrzeba feelingu? Do jazzu np? Albo rocka? Albo tego pogardzanego Disko Polo, czy muzyki weselnej? To spróbujcie zagrać i zobaczycie, czy sie ludzie będa bawić!
Każdą chyba muzyke trzeba grać z feelingiem, uczuciem i jak to tam sobie nazwiecie.
Jednocześnie jest to sprawa niezmiernie trudna do oceny i najczęściej sprowadza sie do : podoba mi się = z feelingiem, nie podoba = bez!
Ja u Bonamassy słyszę wyczucie i jego gitara do mnie przemawia, do innych widzę, niekoniecznie.
A już na pewno jak będziemu tylko feeling oceniać i porównywać, który w tym lepszy, to jaja wyjdą!
Też zgadzam sie trochę z Robertem, że oceniać nie warto techniki, bo raz, że mało kto sie tak naprawde, oprócz samych muzyków na tym zna i sprowadzi sie to w końcu tylko do porównania "kto umi szybciej", a dwa, że technika to przeciez tylko środek!
Jak ktos umie tworzyc porywająca muzykę nie używając zbyt zaawansowanej techniki, to chwała mu za to!
Ja przynajmniej staram sie słuchac muzyki i czy do mnie przemawia, a nie patrzeć ile ktoś umie, jak nie przymierzając w cyrku! Wydaje mi sie, ze oddziaływanie muzyki wykracza daleko poza popisy zręczności.
I chociaż kompletnie nie interesuje mnie to co uprawia wspomniany tutaj G Govan, jemu równiez jakiegos tam feelingu nie moge odmówić, choć do mnie no kompletnie nie trafia, a nawet, powiedziałbym wręcz przeciwnie.
Jeszcze o technice.
Rozumiem trochę rozmowy o tym wśród muzyków, choć tez nie do końca, ale interesuje ich to od strony kuchni trochę, jak to jest zrobione. No niby tak.
Ale w ostatecznym rozrachunku taka "sprawność" warsztatowa dla efektu artystycznego, ma podobne chyba znaczenie, jak np. uroda gitarzysty.
Jedna dziewczyna, kiedys po pewnym wspólnym koncercie powiedziała mi wprost: "no tak, ale ty jesteś juz stary, a on wygląda jak cukiereczek!"
To może o tym pogadajmy?
To jak tak to Bonamassa brzydki zdaje się wyjątkowo!
...
Ale dla mnie gra fajnie.
Kilka bluesowych licków tez (to dla gitarzystów) wydaje mi sie, że wymyślił, ja np. pierwszy raz usłyszałem je u niego.
Ale ja Balladę..powitałem z radościa i słuchając ją czułem pewien powiew świeżości w tej takiej troche eklektycznej, ale tez dosyć rozpoznawalnej muzyce. Na pewno to nie jest blues wg. moich niezbyt zreszta sprecyzowanych kryteriów. Blaco Rock, wg. mnie podobna, ale troche lepsza. Ostatnia na poziomie Ballady.., tak mam przynajniej po dwukrotnym przesłuchaniu. Z tym, że to sie cięzko słucha, bo przeszkadzaja troche osobiste oczekiwania.
Pozdrawiam zwolennikóe jego i przeciwników!