Dobra, zostawmy już te skale
. Ja jeszcze zwracam uwagę na frazowanie, artykulację i te dziedziny w wykonaniu Bonamassy również oceniam jedynie jako poprawne.
Posłuchałem Quarryman's Lament i powiem tak. Fajne granie i tyle
. Greckie instrumenty to w sumie tylko środek. Cały utwór brzmi jak każdy inny utwór Bonamassy z paroma zagrywkami na greckich instrumentach i łzawą, "bonamassową"
, solówką w środku. I coś mi dodatku przypomniał... puściłem sobie kawałek tytułowy z poprzedniej płyty, "The Ballad of John Henry". Co tam, najwyżej uznacie, że jestem głuchy, ale... na dzień dzisiejszy (jak zmienię zdanie, to dam znać!) mam wrażenie, jakby facet odciskał te utwory od jednego szablonu, zmieniał tylko riff (wiele z nich jest do siebie strasznie podobnych) i wrzucał jakieś przeciętnie komponujące się z całością dodatki, a to raz brzęczą w tle jakieś łańcuchy, a to innym razem greckie instrumenty.
Pytasz o podobną muzykę, czy muzykę z wykorzystaniem greckich instrumentów? A może ogólnie o płyty, gdzie łączy się folklor różnych państw? Na każdej płycie Dereka Trucksa jest utwór z jakąś egzotyką w tle lub na pierwszym planie. I to jest dla mnie niedościgniony przez współczesnych wykonawców wzór, jak powinno się komponować, aranżować i grać na gitarze
.