A mnie sie to chyba podoba. Nie jestem pewnien, czy to faktycznie zadziała, ale mam po prostu nadzieję. W gruncie rzeczy prawo powstaje, żeby chronić słabszych, przed dominacją silniejszych. Przy braku jakichkoolwiek regulacji będzie tak, jak teraz. Jest kilka dominujących koncernów, a ich pracownicy, czy managerowie odpowiadający za repertuar nie mogą ryzykować
Coś takiego jak tzw. nadawca prywatny praktycznie nie istnieje, a ww koncerny to właściwie ponadnarodowe państwa, tyle, ze o ustroju niewolniczym (narzędziem ucisku jest pensja, stanowisko i mozliwość jej utraty). Paradoksalnie (już to widać) wiecej wolności jest w stacjach "państwowych". Pamiętam początek lat 90 tych, kiedy faktycznie istniały radia prywatne. Lokalny twórca, jak cos nagrał, mógł tam to zanieść i istniała szansa, że na lokalnym rynku będzie to grane i jakoś zafunkcjonuje.. Teraz te niby lokalne rozgłośnie sa przeważnie filiami, albo sa mocno uzależnione różnymi (finansowymi przeważnie) mechanizmami i mają (dostają) swoje powerplaye. Lokalni twórcy, mimo dużego nieraz potencjału (równiez komercyjnego) nie maja po prostu szans.
A złudzenie tzw. "internetowej wolności" mimo, ze powszechnie funkcjonuje, jest niestety tylko złudzeniem.
Oczywiście można powiedzieć "słucham tego, co lubię" ale żeby cos polubić, czy znaleźć, trzeba najpierw wiedzieć, ze takie cos istnieje,, czyli kontrola dystrybucji informacji jest potęznym narzedziem zniewolenia. NIe poszukasz np. zespołu Hasiok, jak nie wiesz, ze taki zespół istnieje i coś tam tworzy prawda? Oczywiście można szukać gatunków ulubionych itd. Już to jakoś działa nawet, zwłaszcza w różnych "niszowych" odmianach. Powoduje to taka sytuację (widoczna chyba troche również tu na forum) że najwieksze szanse maja wykonawsy ściśle realizujący schematy gatunkowe, a jak coś przekracza granice i do "szuflady" nie pasuje to juz klops.
Nie wiem, czy to zafunkcjonuje, może będzie tak jak pisze Andrzej, ale i tak, dla mnie to przynajmniej krok w dobrym kierunku.