No pewnie, taka postawa, co polega na totalnym zanegowaniu całego systemu jest bardzo fajna i ma taki nieco arystokratyczny wydźwięk. Ale obawiam się, ze jakichś wiekszych możliwości tego systemu zmiany to chyba nie mamy? To może zamiast tak totalnie negować zastanowić się trochę nad ulepszeniem? Albo jakimś skutecznym działaniem?
W ramach systamu, bo jego upadku raz - możemy nie doczekać, dwa mozemy tego upadku nie przetrzymać. Ustawa żadna nie pomoże jak nie będziemy chcieli, żeby pomogła. To trochę tak, jakby powiedzieć: przepisy drogowe w tej Unii są fatalne, więc nie ma co robić prawka. I tak nigdzie się nie dojedzie. I jeszcze korki! O, jakby to w Stanach było, to prawko warto robić!
Ja bym radził, jak ustawa wchodzi, spróbowac sie troche intensywniej zapromować - a nuż coś zażre i da się gdzieś wcisnąć?