Panie Kolego Kubo Chmiel !
Twórczość Dire Straits znam od czasu kiedy zaistnieli zgranymi przez radio do zanudzenia Sułtanami Swingu...słuchałem ich na winylach(które mam do dziś) ,które przywoziłem z zachodnich krajów płacąc ciężką walutą ,za taki Making Movies przywieziony w 1980 z Francji mógłbym żyć w kraju miesiąc ...zachwyciłem się i trwa do dziś dwoma najlepszymi, moim skromnym zdaniem kawałkami : Prive Investigation - tam gra gitara...i Telegraph Road - nieomal suita (szczególnie wydanie koncertowe z Alchemy). Faktycznie w tamtym okresie ludzi ocipieli na punkcie tej capelli, wszędzie Dire Straits,zawsze Dire Straits ...zespół ten nawet w ułamku nie cieszył się taką popularnością u Brytoli jak w Polsce ...tam był kolejnym Kombi
Podobnie było z grupą Budgie (tam niewielu o nich słyszało ,a w PRL-u przy Parents stracono więcej dziewictw niż przy Schodach do Nieba). Apogeum popularności zespół osiągnął po nagraniu wzmiankowanego Brathers in...który zbiegł się z ogłoszonym stanem wojennym.., h -policyjna,ZOMO(internowani Geremek z Kuroniem tego słuchali) świeczki, wóda zła , ten konionud Cohen i Bracia w Nadziei...wpisywało się idealnie w hymn tamtych czasów . Mrocznych dodajmy. Potem było już gorzej ..Knopfler odszedł z grupy rzeżbił coś indywidualnie...ale to było dobre tylko dla jego wyznawców od tego hymnu. Ot i cała wielkość
Dla mnie nie licząc tych 2 kawałków cała reszta nudna...no moze jeszcz Tunnel of Love ,bo miałem przy nim okazję wiele razy...no działał dziwnie na kobiety...nie broniły się przed... pójściem na całość.