autor: agrypa » lipca 7, 2012, 8:20 pm
W czerwcu 1966 roku przyleciala do Nowego Jorku slynna dwudziestoletnia londynska modelka Linda Keith. Przyleciala miesiac wczesniej od swojego chlopaka Keitha Richardsa z Rolling Stones. Linda mogla mieszkac w zarezerwowanym wczesniej przez Richardsa apartamencie w Holiday Inn, wolala jednak wprowadzic sie do mieszkania swoich przyjaciol Roberty Goldstein i Marka Kaufmana przy 57 ulicy.
W tydzien pozniej poszla z przyjaciolmi do Cheetah Club, gdzie z zespolem Curtisa Knighta gral Jimi. Hendrix bardzo zainteresowal Linde. Poprosila Kaufmana, by po wystepie zaprosil Jimiego do ich stolika na drinka.
Linda:
"Jimi przyszedl i rozmawialismy dosc dlugo. Chcialam sie dowiedziec kim jest, skad przybywa, z kim jeszcze gra i jakiej muzyki slucha. Bylam zaszokowana gdy dowiedzialam sie ze Jimi nic nie wie o angielskich zespolach, ktore ja uwielbialam"
Linda zaprosila Hendrixa do mieszkania przy 57-dmej. Jak opowiada, zauroczona byla Jimim, a szczegolnie jego niesmialoscia i chlopieca niewinnoscia {to jej okreslenie}. Zagrala Jimiemu mnostwo kawalkow ze swoich ukochanych plyt, wozila ich ze soba spora ilosc. Wspomina, ze Hendrixowi szczegolnie spodobali sie Small Faces. Spodobal mu sie tez mocno ktorys kawalek Status Quo, lecz Linda nie pamietala ktory. Zaczela z Jimim rozmowe o halucynogenach w slangu obowiazujacym w jej srodowisku.
Linda:
" Zapytalam go czy chce czegos sprobowac. Jimi powiedzial - nie jestem pewien czy mam na to ochote. A co proponujesz?
Odpowiedzialam - "No coz....moze chcialbys kwas?" Jimi na to - "Nie, na zadne kwasy nie mam ochoty, ale chcialbym sprobowac LSD". - Zrobilismy to.
Ta pierwsza kwasowa podroz Jimiego miala miejsca gdy ten narkotyk byl jeszcze legalny i dostepny na recepte. Mogli zapisywac go licencjonowani psychoterapeuci i w psychoterepii byl czesto stosowany. Dopiero w polowie 1968 LSD zostalo calkowicie zdelegalizowane. Kilka terapii zakonczylo sie tragicznie.
To pierwsze doswiadczenie z LSD stalo sie bardzo brzemienne w skutkach i mialo duzy wplyw na Hendrixa. Juz to wlasnie pierwsze doswiadczenie, oraz czerwony welwet i dekoracja wnetrz w mieszkaniu przy 57-ej zainspirowalo Jimiego do napisania jego slynnego bluesa "Red House". Od tego czasu Jimi zaczal brac LSD dosc regularnie. Zaczal tez namawiac przyjaciol, a ze szczegolnym naciskiem grajacych z nim muzykow, by tez sprobowali "kwasu". Po tym doswiadczeniu Jimi calkowicie zniknal na kilka dni. Nikt nie dowiedzial sie, co z nim dzialo sie wtedy. Jego powrot tak wspomina Carol Shiroky;
" Jimi pojawil sie po kilkudniowej nieobecnosci. Wyraznie byl pod silnym wplywem lysergic acid diethylamide-25 [LSD]. Bardzo sie zmienil. Inaczej mowil, inaczej formulowal mysli. To byl juz inny czlowiek. Powiedzial mi - "Spotkalem tych Anglikow i oni dali mi "kwas" Kiedy spojrzalem w lustro, zobaczylem ze jestem Merylin Monroe."
Podczas tygodni ktore nastapily po jego pierwszym doswiadczeniu z LSD, Jimi i Linda nadal kontynuowali romantyczna relacje, mimo iz 25 czerwca mial przyleciec Keith Richards. Kiedy Jimi po raz pierwszy spotkal Keitha przedstawil sie jako Jimi James. Pozniej Jimi uzywal w srodowisku muzycznym pseudonimu "Jinx". Bylo to "miano" znane jedynie wsrod muzykow i to w scislym kregu ludzi ktorzy blizej poznali Hendrixa.
Jak wiecie zespol Jimiego nazywal sie Jimi Hendrix Experience a pierwsza plyta miala tytul "Are You Experienced", Jimi nie ukrywal iz chodzi o "experience kwasowy" Sam o tym mowil tak:
" Nie interesuje mnie bycie na haju. Chodzi mi o te odmienne stany swiadomosci, ktore pomagaja mi tworzyc. Otwieraja calkiem nowe przestrzenie."
W tytulowym utworze jest zdanie, ktore, jak mowil Jimi dotyczy LSD:
"Niekoniecznie urzeczony, ale jest pieknie"
I moja opinia, ktora wzbudza sporo kontrowersji, wiec pewnie i tu bedzie kontrowersyjna. Jimi Hendrix bral narkotyki, lecz cpunem nie byl. Uzalezniony byl [niestety] Brian Jones i wiecie jak sie z nim w tym schylkowym okresie pracowalo. Ten, wczesniej wybitny muzyk przestal nadawac sie do wspolpracy i Stones byli zmuszeni pozbyc sie go z zespolu. Ofiara uzaleznienia stal sie Morrison i z nim tez nie dalo sie czesto wspolpracowac. Jak to kiedys okreslil Manzarek: " Bywalo ze Jim bredzil nawet muzycznie." Uzaleznionym, niestety, stal sie tez Rysiek Riedel. Wiecie, chocby ze wspomnien muzykow Dzemu, ze czesto wspolpraca z Ryskiem stawala sie bardzo trudna, a nawet niemozliwa. Jimi Hendrix pracowal bardzo duzo i bardzo efektywnie do konca, bywalo tez ze ratowal sytuacje grajac z mocno zacpana kapela {Woodstoock na przyklad}. To jedna z przeslanek, na ktorej opieram ten kontrowersyjny wniosek.
Ostatnio zmieniony sierpnia 27, 2018, 1:46 pm przez
agrypa, łącznie zmieniany 11 razy