Tak jest - ta płyta. Moim zdaniem świetna. Słuchałem jej na przemian z dwoma krążkami Joeya DeFrancesco i chociaż technicznie Joey jest nie do pobicia, to jednak brzmieniowo i stylistycznie Ron Levy wygrywa. Ale przy okazji przestrzegam: nie wszystkie jego płyty są tak dobre. Kupiłem kiedyś tę następną ("Greaze Is What's Good") i mocno się rozczarowałem: hammond słabo wyeksponowany a do tego gościnne występy raperów.
Ale ta jest w dziesiątkę. Za nagranie odpowiada Rudy Van Gelder, współprodukował ją Bob Porter, a w składzie Melvin Sparks (gitara), Idris Muhammed (bębny) i Gordon Beadle (saksofonista Duke'a Robillarda i nie tylko). Można dostać nówkę na allegro za 30 zł. Naprawdę polecam.