Jako częśc tego forum
chciałem o Malmsteenie. Na początku go nawet lubiłem. Grał szybko, mało wprawdzie gitarowo, bardziej skrzypcowo to brzmiało, ale kawałki miały jakiś tam ogień i energię. Te pasaże naprzemian - mollowe i zmniejszone to nawet świeżo brzmiały kiedyś. Bardziej jednak brzmiały klasycznie niż rockowo, o bluesie nawet nie wspomnę. Ale teraz mnie nudzi, bo gra wprawdzie bardzo szybko, ale jednak głównie dźwieki po kolei.
Czy to był b. brutalny atak?