Wiem ze to wszystko mozna znalezc w necie, ale komputer, choc to narzedzie mojej pracy, nigdy mi ksiazek nie zastapi.
Oj prawda Zbyszku
A co do Hendrixa, to mam takze kilkanaście kilogramów materiałów (książki, prasa - głownie anglojęzyczne) oraz wiele godzin dźwiękowo-obrazowych (audio, wideo) do tego mnóstwo fotografii - i jak napisałeś im głębiej w las, tym trudniej zabłądzić...
I to jeden z dwóch powodów, że ukończenie książki o Jimim się przeciąga (drugi to sprawy osobiste), co rusz wpadam no coś, co uzupełnia lub eliminuje jakiś fragment...
UFF. Na szczęście do finiszu jest już bliżej niż dalej
I to jest jak myślę dobra wiadomość
Druga dobra, to ta, że ksiązka o Jimim zakończy cykl trzech o bohaterach lat najlepszego rozkwitu rocka czyli: Burdonie, Claptonie i Hendrixie. Czwarta, którą napisałem, a o której Agrypa wspomniał (o Przybielskim) była okolicznościową pamiątką.